...i pierwszy raz w życiu robak nie będzie myślał całe wakacje o poprawkach. W sumie to zajebiście. I tak mi jakoś zeszło wszystko. I teraz nisko patrzę na wszystkich bo się dowartościowałem i uspokoiłem. A tak w ogóle to witajcie, przywitajcie się z Robakiem. Ze mną, co okruchów nie jada, mrówką taką połączoną z czymś owadziolatającym.
Teraz lecę do Gdyni, Bjork zobaczyć, i z ukochaną Robaczycą uronić łzę...ze szczęścia ;)