rss
email
twitter
facebook

piątek, 21 grudnia 2007

Milanówek w zimie

Kolejny dziś dzień. Dziennie dwa, trzy posty i około 15. cefałek. Wypuszczając to wszystko, jakbym dokładał swoje do wielkiego orbitalnego wysypiska. Krążą te ludzkie życiorysy w jakiejś niewidzialnej próżni. Krojone na ćwiartki, siekane w żulietki, plastrowane, wyciskane do ostatniej kropli ludzkie nadzieje.

środa, 19 grudnia 2007

Ścieżka

W symbolice przepaści (choć nie wiem czy taka istnieje) jest coś poruszającego. Z lewej, na prawą popatrzeć można przechodząc po ciemnej wyrwie, innego sposobu nie ma. Strach nie pozwala zamknąć oczu i każdy z nas, kogo spotkały problemy nie do przejścia, wspomina ten zimny wiatr od dołu.

Więc i ja się zatrzymałem. Myślę teraz jak zawiązać się w ratowniczym stylu i zejść mimo tego, co łzawi mi oczy. Innej drogi nie ma, da się jedynie środkiem...

wtorek, 18 grudnia 2007

Podcięty

Chociaż mam straszny bauagan pomiędzy poduszkami, dają mi wgnieść się i czuć na miejscu niemal przez pół mojego życia. Deszcze, przepaście, fusy które nie chcą opaść z wierzchu kawy, zbierane do miseczki po jogurcie truskawkowym Bakoma. Dwa dni temu dowiedziałem się, że też ciężko będzie mi osiąść.

I tylko myślę znów, kto udzieli mi swojego czasu aby przewieźć moją połowę życia w miejsce nowe, obce, za drogie...