rss
email
twitter
facebook

czwartek, 5 lipca 2007

Dzień przelicza się na godziny

A godziny na minuty...
Mam taką małą klawiaturę, że sprawia mi trud trafianie w szare klawisze. Robak to robak, myślę sobie i staram się kolejny dzień w fabryce sprostać wymaganiom szefa.
Jest trudno, ale się nie pocę. Stałocieplność nie pozwala mi uronić nawet jednej słonej kropli. Chociaż, kto wie, może pocę się do środka...To tłumaczyłoby (napiszę "by" razem, bo lepiej wygląda, a zasady pisowni nigdy nie poznałem) moje permanentne zmęczenie. Toksyczna woda pewnie zanieczyszcza mnie od czułek, po odwłok.

Wczoraj jednak okazało się, że o ile z potem mam pewne problemy, łzy ronię gęste i mokre.