Powracam więc do apodyktyczności. Weź się w garść. Się zbierz cały w rękę i zanieś się na Rysy. Tam se przysiądź, zrelaksuj na dwa, trzy dni i zejdź do ludzi. Do tramwajowych ocieraczy.
Tam akapitem zamknij wszystkie pytania, i trzaśnij drzwiami jeśli ci wyjdzie. Spokojnie, weź się w garść. Się zbierz, grafomanie, wśród analfabetów. Się uspokój i poddaj kartce na czerwonej rurze.