rss
email
twitter
facebook

środa, 4 lipca 2007

Wracam...


...i wrócić nie mogę. Nawet wczoraj wieczorem napoić mi się nie chciało, mimo usilnych namów na towarzyskie piwo. Straciłem na jakiś czas dostęp do internetu, a z radością i przede wszystkim, z Robaczycą, odnowiłbym chętnie wspomnienia z Festivalu.

Poległem więc dosyć szybko, na prawym boku. Na monitorze snuł się Pan Zemsta, pracował w fabryce, cierpiał, że nie może komuśtam oddać nerki. Dzisiaj dowiem się komu. Dzisiaj będzie jeszcze piękniej, a na razie zapalę robaczego silver kenta...